O SŁOMIANYM ZAPALE I JEGO PRZEŁAMYWANIU (CHYBA POPEŁNIŁEM JUŻ KIEDYŚ WPIS O TYM TYTULE…)
O SŁOMIANYM ZAPALE I JEGO PRZEŁAMYWANIU (CHYBA POPEŁNIŁEM JUŻ KIEDYŚ WPIS O TYM TYTULE…) ORAZ SŁÓW KILKA NA TEMAT BIEŻĄCYCH WYDARZEŃ ZE ŚWIATA WIELKIEGO KINA. “STAR WARS”, “SUPERMAN VS. BATMAN”, “STAR TREK”, “GODZILLA”, DISNEY, WARNER BROS., LEGENDARY PICTURES, UNIVERSAL, MARVEL, DC… WYSTARCZY? Postawiłem dziś przed sobą ambitne założenie popełnienia wpisu na tyle długiego, by - po pierwsze - dał mi poczucie głębokiej satysfakcji oraz dumy płynącej z faktu przełamania własnej “twórczej” niemocy i powrotu do dawnej formy oraz - po drugie - udowodnienia samemu sobie, że przy minimum dobrej woli i zapału, można pokonać własne słabości. Jakkolwiek górnolotnie i patetycznie by to nie brzmiało*. Chciałem też, poprzez ten właśnie wpis, nadrobić nieco nagromadzone, doprawdy potężne zaległości, a także zaakcentować mocniej drugie już urodziny BlogBastera, które miały miejsce dosłownie przed kilkoma dniami. Warto nadmienić, iż przyjąłem również założenie, że najprostszą drogą do sukcesu** jest danie upustu nagromadzonym myślom poprzez przelewanie ich na wirtualny papier bez wprowadzania licznych zmian oraz ustawicznego kasowania i pisania na nowo wstępu. Co było zresztą w ostatnich tygodniach jedną z największych moich bolączek. Z takimi oto mocnymi postanowieniami oraz zapałem godnym, według moich osobistych standardów, naprawdę sporego uznania, zasiadłem przed komputerem. Pozwalam sobie podkreślić ten fakt, bo - nie licząc oczywiście czasu spędzanego w biurze - korzystać z peceta zdarza mi się naprawdę rzadko. Od wielkiego dzwonu, rzekłbym. Już dawno temu uwierzyłem w wyższość tabletu nad komputerem, zwłaszcza w dziedzinie codziennego przeglądania zasobów sieci, a na skorzystanie z myszy oraz klawiatury decyduję się w domowym zaciszu wyłącznie wtedy, kiedy uczynić muszę coś naprawdę ważnego. I na ogół smutnego, bo w zdecydowanej większości przypadków “ważnymi sprawami”, wymagającymi ode mnie włączania w domu komputera, są kwestie związane z dokonywaniem opłat rachunków, faktur (względnie mandatów, ale nie ma w tym absolutnie niczego chwalebnego, dlalego też skorzystam z niezbywalnego prawa do zachowania milczenia i odmówienia składania wyjaśnień). I tak oto, nabrawszy przekonania co do słuszności planowanych przeze mnie działań (tj. powrotu do dzielenia się ze światem - czy też tą jego częścią, która zdecydowała się z jakichś powodów śledzić BlogBaster) oraz zgodzenia się w duchu co do konieczności wykorzystania w tym celu pełni potencjału tkwiącego w komputerze osobistym, zasiadłem w bojowym nastroju przed jego “obliczem” i… I w tym samym momencie rzeczywistość zdecydowała się zaserwować mi siarczystą fangę w nos odbierając napędzającym bezprzewodową mysz bateriom resztkę tkwiącego w nich napięcia. Pospieszne sprawdzenie domowych zapasów “paluszków” nie przyniosło niestety spodziewanego rezultatu: takie są niestety skutki pakowania przez producentów nieparzystej ich liczby do opakowania, w ramach uskuteczniania marketingowo-sprzedażowej kampanii z rodzaju “4 + 1 gratis”. Po kilku chwilach złorzeczenia w duchu oraz krótkiej rezygnacji zdecydowałem się jednak zakasać rękawy, sięgnąć po tablet i… Dać się ponieść. Na tyle, na ile jest to możliwe, kiedy w grę wchodzi prowadzenie prywatnego filmowego bloga. Dobrze, dość tego patosu. Do rzeczy. Na planie siódmego epizodu “Star Wars” padł finalnie pierwszy klaps. W brytjskim studiu Pinewood praca wre w najlepsze, my zaś możemy mieć tylko nadzieję, iż J.J. Abrams zmienił nieco swoją politykę względem komunikacji z fanami, poskąpując im wszystkich możliwych nowinek i smakowitych, delikatnych nawet spoilerów, niemal aż do premiery filmu. Do ekranowego debiutu wielkiej “Siódemki” pozostał ponad rok… A sami przecież wiecie, jak wielką torturą może być pozostawanie w nieświadomości przez tak długo czas. Nadzieja na odmianę charakteru Abramsa jest jednak spora, tym bardziej że przed nami kilka waźnych wydarzeń (Comic Con, przyszłoroczny May the 4th), które Disney oraz LucasFilm z pewnością będą chciały wykorzystać do podgrzania i tak niezwykle już gorącej atmosfery wokół przedsięwzięcia, mającego stanowić dla gwiezdnej sagi swego rodzaju nowy początek. Sporo dzieje się również w temacie filmowego przedsięwzięcia DC Entertainment oraz Warner Bros., funkcjonującego obecnie pod roboczym tytułem “Batman vs. Superman”. Nie dość, że producenci podzieleli się z fanami - poprzez sieć, a jakże - pierwszym, oficjalnym zdjęciem prezentującym Bena Afflecka w stroju Mrocznego Rycerza, to jeszcze przed dosłownie kilkoma godzinami internet obiegła fotka Gal Gadot, wcielającej się w rolę Wonder Woman. A to wszystko na dwa lata przed oficjalną premierą obrazu! Oficjalnie zakomunikowano również, iż Zack Snyder odpowiadać będzie za realizację od dawna wyczekiwanego “Justice League”. Premiery filmu spodziewać należy się mniej więcej w rok po debiucie “Batman vs. Superman”, mającego stanowić zresztą poniekąd wstęp do pierwszego, walnego kinowego spotkania kluczowych herosów z uniwersum DC. Skoro zaś o komiksach mowa - jutro w sieci pojawić ma się zupełnie nowy zwiastun “Guardians of the Galaxy” (“Strażnicy Galaktyki”). Najbardziej oryginalna spośród zrealizowanych dotąd przez Marvela oraz Disneya produkcja filmowa, będąca przedostatnim odcinkiem drugiej fazy kinowego uniwersum giganta odpowiadającego za powołanie do życia m.in. Iron Mana, Thora, Kapitana Ameryki oraz przeżywającego drugą młodość (i nareszcie zajmującego zasłużone miejsce w panteonie bohaterów Marvela) Hulka trafi do kin latem tego roku… I jest to zdecydowanie jedna z tych produkcji, na której seans z pewnością wybiorę się więcej, niż raz. Jednym z największych błogosławieństw wynikających ze spektakularnych sukcesów święconych przez Disneya-Marvela jest coraz większa odwaga związanych z medialnym gigantem twórców, którzy nie tylko wydają się otrzymywać coraz większą swobodę twórczą, ale też - czerpiąc z niej pełnymi garściami - z powodzeniem wprowadzają do swoich produkcji śmiałe i nietuzinkowe pomysły. Przesadzam? Porównajcie więc proszę komiksowe ekranizacje sprzed dekady z tymi, które przyjemność oglądać mamy obecnie. Nie chodzi tylko o to, że mamy teraz do czynienia z większą ilością dobrych produkcji. Są one też bardziej dojrzałe i zwyczajnie ciekawsze, a wszystko to dzięki temu, że realizowane są one dziś z większą odwagą i smakiem. Kojarzony dotąd głównie z fachem (blockbusterowego) scenarzysty Roberto Orci stanie za kamerą kolejnego kinowego “Star Trek”, kontynuującego wątki i historie rozpoczęte filmem kinowym z 2009 oraz jego ubiegłorocznym sequelem. Zastąpi na tym stanowi J.J. Abramsa, który - jak doskonale zresztą wiecie**** - jest obecnie związany LucasFilm, dla którego realizuje siódmą część “Gwiezdnych Wojen”. Uniwersum Harry'ego Pottera powróci zaś na wielki ekran już w 2016 roku. Wtedy to do kin trafi pierwszy spośród trzech planowanych spin-offów sagi, których fabuła ma koncentrować się na innych bohaterach i wydarzeniach rozgrywających się lata przed ostateczną konfrontacją młodego czarodzieja z Lordem Voldemortem. Warner Bros. wydaje się więc sprawnie żonglować znajdującymi się w ich portfolio markami, zażegnując tym samym prognozowany przez część analitykow kryzys, mający nadejść wraz z zakończeniem nolanowskiej trylogii o “Mrocznym Rycerzu” oraz premierą ostatniego epizodu trylogii “Hobbit”. Kryzys przejawiający się brakiem nowych, (potencjalnie) kasowych franczyz, które byłyby w stanie przyciągać do kin miliony widzów, generując wielomilionowe przychody. Przygody Batmana oraz Supermana, a także innych bohaterów DC, są aktualnie jednym z najchętniej dyskutowanych tematów związanych z wielkim kinem, a premiery kolejnych filmów z ich udziałem wyczekiwane są nie przez “niszowego” odbiorcę, ale prawdziwy blockbusterowy mainstream. Zaplanowany na grudzień kinowy debiut “Bitwy Pięciu Armii”, czyli przemianowanej niedawno ostatniej części trylogii “Hobbit” ma szansę stać się najbardziej kasową premierą roku, a ptaszki ćwierkają, iż nie będzie to ostatnia warnerowska wyprawa do Śródziemia. W świecie “Harry'ego Pottera” z pewnością nadal tkwi olbrzymi potencjał, tym bardziej, że książki i filmy traktujące o jego przygodach trafiają do kolejnych pokoleń odbiorców. Niepokoić może właściwie jedynie rozbrat wytwórni ze studiem Legendary Pictures, będącego współautorem wielu spośród jego sukcesów na przestrzeni ostatnich kilku lat (którego to - rozbratu - beneficjentem będzie Universal Pictures)… A przedostatnia (ostatnią będzie “Intersetallar” w reżyserii Christophera Nolana) koprodukcja obu hollywoodzkich gigantów, debiutująca na ekranach w miniony piątek “Godzilla”, przemaszerowała triumfalnie przez amerykańskie kina, przynosząc blisko sto milionów dolarów przychodzu po pierwszym weekendzie wyświetlania. Nieco tylko ustępując nowemu “Kapitanowi Ameryce”, dzierżącemu tytuł najbardziej kasowej premiery tego roku. W ostatnich dniach w sieci pojawił się również nowy zwiastun “Transformers: Age of Extinction” (“Transformers: Wiek Zagłady”) w reżyserii - jakże - Michaela Baya. Coś jeszcze? Zapewne sporo, ale mam szczerą nadzieję, że odtąd ponownie będę w stanie dzielić się z Wami przemyśleniami na temat blockbusterowych nowinek regularnie. Ufff… *Lubość do posługiwania się takimi określeniami nadal ma się u mnie dobrze. **Bardzo lubię myśleć o BlogBasterze jako o wielkim internetowym przedsięwzięciu, ale szczęśliwie jest to zwyczajny blog prowadzony przez entuzjastę zagadnienia. Tylko tyle i aż tyle. Znacie mnie jednak, wybaczcie więc proszę skłonność do “płynięcia” (swoją drogą, chyba zacząłem nadużywać tego słowa dość poważnie). Ps. Owszem, mam pełną świadomość, że piszę o rzeczach, które są Wam doskonale wiadome. Ale kurczę - na tym polega chyba (między innymi) przyjemność z pisania - na opowiadaniu o rzeczach, które się lubi i którymi się ekscytuje. Niezależnie od tego, czy są to kwestie powszechnie znane, czy może wielkie tajemnice. Pps. Mało to profesjonalne, ale w trosce o własne dobro słowa danego samemu sobie dotrzymałem i tekstu niemal zupełnie nie poprawiłem. I chyba dzięki temu udało się go dokończyć… -- source link
#star trek#batman#superman#transformers#interstellar#blogbaster#takie tam#star wars#marvel#disney#legendary pictures#warner bros