Madeira. 2015 i 2018. Lubię latać na małe wulkaniczne twory wrzucone gdzieś pośrodku oceanu. Są ogra
Madeira. 2015 i 2018. Lubię latać na małe wulkaniczne twory wrzucone gdzieś pośrodku oceanu. Są ograniczone, jeździ się po nich w kółko, ale wciąż można odkrywać nowe rzeczy. Nie mam też efektu klaustrofobicznego i gdybym mógł to wystrzeliłbym się czasem na Madagaskar czy inną Maderę. Odciąć wifi 5g 3g blutut i oglądać chmury. Te dwa wyjazdy to były do pracy, ale wiadomo, że lokacje przed sesją trzeba zrobić i wtedy powstają zdjęcia, które mogę nazwać “personal”. W ogóle robienie lokacji to jedna z najfajniejszych rzeczy podczas realizacji projektu reklamowego. Wsiadasz z fajną ekipą do vana i w ciągu jednego dnia zwiedzasz szybko miejscówki, z których potem wybiera się jedną dwie. Location scouting to też był mój początek działań w reklamie. 20 lat temu “oficjalnie” zacząłem pracować jako freelancer fotograf. Oczywiście podejmowałem też całą masę działań około fotograficznych - jako przewodnik (i nauczyciel foto), projektant gifów wielkości 120px na nowe wyświetlacze do telefonów Nokii. A gdzieś koło 2003-2004 pracowałem jako scout, robiąc fotki miejsc i lokacji do reklam. To była świetna praca, bo sam sobie byłem kierowcą i szefem - miałem ogólne wytyczne i trochę robiłem za coś co teraz obcykasz z “google view”. #madeira #portugal (w: Madeira) https://www.instagram.com/p/CMerfHwH18d/?igshid=1vddroan2q3tx -- source link
#madeira#portugal